Sejm usunął z ustawy o działalności ubezpieczeniowej zapisy, które dopuszczały możliwość różnicowania wysokości składki ubezpieczeniowej ze względu na wiek. Zapisy te określające rygorystyczne warunki stosowania tego różnicowania zostały do niej wcześniej wprowadzone w związku z implementacją regulacji zawartych w dyrektywach ubezpieczeniowych. Obecnie usunięto je ze względu na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał dopuszczenie takiego zróżnicowania przez dyrektywę za sprzeczne z zakazem dyskryminacji ze względu na płeć. Gdyby pociągnąć konsekwentnie dalej to rozumowanie, to w ogóle zasada różnicowania składki ze względu na jakiekolwiek czynniki ryzyka narusza zasadę równości i niedyskryminacji. Dlaczego osoba starsza ubezpieczając się na życie ma płacić wyższą składkę, niż osoba młodsza? Dlaczego mieszkaniec wielkiego miasta ma płacić więcej za ubezpieczenie auto casco niż mieszkaniec małej wsi? Dlaczego osoba chora ma być traktowana przez zakład ubezpieczeń inaczej niż osoba zdrowa? No bo skoro uznajemy, że relacje zakład ubezpieczeń – ubezpieczony należy rozpatrywać w kategoriach niedyskryminacji i równości – to jak z nimi pogodzić jakiekolwiek różnicowanie składki ze względu na jakiekolwiek czynniki ryzyka. Równość i niedyskryminacja wymaga, by każdy płacił za ten sam produkt taką samą składkę. Czy rzeczywiście ubezpieczenia jakie znamy mają być w nowym wspaniałym świecie wykluwającym się w głowach eurokratów i równie zaangażowanych w proces jego budowy sędziów Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zastąpione nowymi ubezpieczeniami opartymi na zasadzie równości i niedyskryminacji? Zmiany dokonują się na naszych oczach, stare zasady przestają obowiązywać, zastępowane przez nowe, wymuszane często na szczeblu Unii Europejskiej. Tylko czy zakłady ubezpieczeń są w stanie przeżyć taką końską kurację? Chyba, że urzędnicy mają już przygotowany plan B – narzucający wszystkim szeroki katalog ubezpieczeń obowiązkowych, bo tylko przymuszenie wszystkich do wykupienia tak skonstruowanych ubezpieczeń – w których wysokość składki byłaby oderwana od ryzyka związanego z ubezpieczonym, pozwoliłaby na zbudowanie nowej branży ubezpieczeniowej – realizującej zasady niedyskryminacji i równości, choć na pewno nie wolnego rynku i konkurencji.
Czy wiemy zatem w jakim kierunku zmierza branża ubezpieczeniowa w Unii Europejskiej, gdy decyzje o sposobie konstruowania taryf mają podejmować eurokraci i sędziowie Trybunału Sprawiedliwości UE zamiast zarządów zakładów ubezpieczeń?
Bo jak się temu przygląda z zewnątrz, to wydaje się, że tym samolotem już nikt nie kieruje i pasażerom pozostaje już tylko oczekiwanie na nieuchronną katastrofę, która będzie tym dotkliwsza, że nikt nie pomyślał o wykupieniu jakiejkolwiek polisy przed startem.
Rynek finansowy jest niewątpliwie coraz bardziej skomplikowany i klient jest stroną słabszą w stosunku z instytucją finansową, należy zatem chronić jego interesy. Czy jednak rzeczywiście można uznać, za element ochrony interesów klienta zakaz uwzględniania znanych zakładowi czynników wpływających na poziom ryzyka podejmowanego przez zakład ubezpieczeń?
Paweł Pelc
Radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Pawła Pelca
Wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego
www.pawelpelc.pl
7 grudnia 2012
Gazeta Ubezpieczeniowa nr 52 (715), 25 grudnia 2012 r., str. 19