Wygląda na to, że kryzys wymusi na krajach starej Unii Europejskiej podjęcie radykalnych reform emerytalnych. Ostatnio Francja zapowiedziała podniesienie wieku emerytalnego do 62 lat, do tej pory wszystkie próby poważniejszych reform systemu emerytalnego w tym kraju tonęły pod protestami społecznymi niezadowolonych Francuzów, którzy nie godzili się na pogarszanie ich sytuacji. Oczywiście podnoszenie wieku emerytalnego nie jest panaceum na wszystkie problemy. Francuzi i tak są w stosunkowo szczęśliwej sytuacji – bo znacząco udało im się podnieść liczbę urodzin dzieci i są coraz bliżej do osiągnięcia magicznego poziomu 2,1 dziecka na kobietę, co zapewnia przynajmniej prostą zastępowalność pokoleń… A demografia to klucz do rozwiązania problemów emerytalnych. W Polsce niestety jak na razie polityka prorodzinna jest na tyle niemrawa, że nasze społeczeństwo ewoluuje raczej w kierunku jaki doświadczyli Japończycy, czyli drastycznego starzenia się społeczeństwa i pogorszenia proporcji między pracującymi a osobami, które są w wieku poprodukcyjnym.
Kryzys na rynkach finansowych spowodował nie tylko perturbacje w strefie euro, ale też w sytuacji spowolnienia wzrostu lub spadków PKB obnażył słabość tzw. kryteriów z Maastricht, przyjętych by zapewnić stabilność euro (w braku wspólnej polityki fiskalnej państw posługujących się wspólną walutą). Przy okazji powrócono do dyskusji toczonej od 2004 r., czyli klasyfikacji poszczególnych komponentów systemów emerytalnych. W 2004 r. Eurostat (na 2 miesiące przed naszym przystąpieniem do Unii Europejskiej) dokonał odmiennej od dotychczasowej praktyki (która miała zastosowanie do Szwecji) interpretacji reguł ESA95 i uznał, że systemy oparte na zasadzie zdefiniowanej składki, w których ryzyko inwestycyjne jest ponoszone przez gospodarstwa domowe nie stanowią części systemu zabezpieczenia społecznego. Interpretacja ta znacząco pogorszyła sytuację statystyczną krajów o zreformowanych systemach emerytalnych w porównaniu z, zazwyczaj bogatszymi krajami, które mogły sobie pozwolić na utrzymywanie niezreformowanych systemów emerytalnych opartych zazwyczaj na zasadzie zdefiniowanego świadczenia. W przypadku Polski oznacza to ograniczenie w porównaniu z krajami, których zobowiązania emerytalne nie zostały skapitalizowane, poziomu dopuszczalnego deficytu o 2/3 czyli o około 2 punkty procentowe. Dodatkowo skarbowe papiery dłużne posiadane przez fundusze emerytalne nie są odliczane od limitów zadłużania i znowu od strony statystycznej sytuacja krajów, które utrzymują poza bilansem swoje zobowiązania emerytalne jest znacząco lepsza.
Jeśli jednak kraje starej Unii Europejskiej miałyby dokonać dalej idących zmian swoich systemów emerytalnych, a nie jedynie ich „kosmetyki” poprzez podnoszenie wieku emerytalnego czy obniżanie poziomu świadczeń (co może prowadzić do podważenia zaufania do systemów emerytalnych w poszczególnych krajach i w efekcie przyspieszyć demontaż systemu zabezpieczenia społecznego, czy szerzej europejskiego państwa opiekuńczego, do czego jednak społeczeństwa bogatych krajów EU nie wydają się być przygotowane), to kwestia klasyfikacji systemów o zdefiniowanej składce powinna być ponownie przeanalizowana. Tylko odstąpienie od interpretacji Eurostatu z marca 2004 r. pozwoli na bardziej odważne reformy systemów emerytalnych w UE, bez ponoszenia negatywnych konsekwencji statystycznych, przez kraje wprowadzające takie reformy. Wydaje się zatem, że taka zmiana powinna być w interesie nie tylko Polski, ale też zarówno krajów strefy euro, jak i krajów aspirujących do niej. Wydaje się zatem, że polski rząd powinien wykorzystać obecną sytuację do szczególnie mocnego akcentowania tej kwestii i uznać jej rozwiązanie za podstawowy priorytet naszej prezydencji w UE, planowanej na rok 2011. Aby to osiągnąć oczywiście niezbędne jest zbudowanie koalicji, gotowej poprzeć i przeprowadzić stosowne zmiany w regulacjach EU, tak by wprost wykluczyć możliwość traktowania systemów emerytalnych opartych na zasadzie zdefiniowanej składki, jako systemów nie będących częścią systemu zabezpieczenia społecznego.
Paweł Pelc
radca prawny
Wiceprezes Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE
Tekst wyraża prywatne poglądy autora, a nie instytucji, z którymi jest związany zawodowo.