W Gazecie Prawnej z 23-25 maja 2003 ukazała się wypowiedź Krzysztofa Lutostańskiego, członka prezydium Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, prezesa PKO/Handlowy PTE SA zanotowana przez Anna Witkowska zatytułowana „Jest kapitał, brak fachowców”.
Proponuje on zwiększenie możliwości inwestycji zagranicznych sugerując, że może to przynieść wyższe zyski niż za granicą, kwestionując sam fakt podziału na inwestycje krajowe i zagraniczne, a także zniesienie minimalnej stopy zwrotu, twierdząc jakoby „dopiero po jej likwidacji fundusze będą między sobą realnie konkurować polityką inwestycyjną, jakością i kosztami obsługi, rezultatami”.
W mojej ocenie oba postulaty są całkowicie sprzeczne z interesami członków OFE i nie doprowadzą do efektów wskazywanych przez Prezesa Lutostańskiego.
Dane historyczne wyraźnie pokazują, że inwestycje krajowe w instrumenty bezpieczne przynosiły znacznie wyższe stopy zwrotu niż inwestycje za granicą. Polska też potrzebuje znacznie bardziej kapitału niż rozwinięte kraje Unii Europejskiej, choćby po to by nadrabiać zaległości w stosunku do tych krajów, musi więc płacić więcej za pozyskanie tego kapitału niż ma to miejsce w tych krajach. Dopóki nie nadrobimy tych zaległości również spodziewane stopy zwrotu w Polsce powinny być wyższe niż w krajach Unii Europejskiej. A to oznaczałoby długoterminowo wyższe stopy zwrotu z inwestycji krajowych niż zagranicznych. OFE praktycznie nie inwestują w takie kategorie inwestycji krajowych jak obligacje komunalne czy listy zastawne. W obu tych kategoriach możemy w najbliższym czasie spodziewać się dużej podaży nowych emisji – w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej i koniecznością sfinansowaniu udziału własnego inwestycji dofinansowanych przez UE – w pierwszej kategorii, a także stałym obniżaniem stóp procentowych – w drugiej kategorii. Zwiększeniu roli GPW do pozyskiwania kapitału przez inwestorów krajowych sprzyjałaby dekoncentracja rynku emerytalnego dzięki wprowadzeniu prokonkurencyjnych rozwiązań zawartych w projekcie poselskim nowelizacji ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych oraz ustawowe wyraźne zdefiniowanie roli OFE jako inwestorów pasywnych „głosujących nogami”, co ograniczyłoby obawy przed próbami przejęcie podmiotów z wykorzystaniem środków OFE, jak to miało miejsce choćby w przypadku niektórych NFI.
Jeśli chodzi o mechanizm minimalnej stopy zwrotu, to jest to jedyne zabezpieczenie członków OFE przed błędnymi decyzjami inwestycyjnymi zarządzających OFE. Właśnie Prezes Lutostański jest najlepiej predestynowany do tego, by doskonale rozumieć ten mechanizm, gdyż to zarządzane przez niego PTE musiało pokrywać straty członków OFE w wyniku nieosiągania minimalnej stopy zwrotu. I na pewno ten mechanizm nie uniemożliwia konkurowania jakością i kosztami obsługi, gdyż nie wpływa na nie. Różnice w wynikach inwestycyjnych poszczególnych OFE wskazują, że mechanizm minimalnej stopy zwrotu nie wpływa także negatywnie na rezultaty i politykę inwestycyjną. Konkurencję ogranicza nie minimalna stopa zwrotu, a koncentracja na rynku OFE i nieprzejrzystość systemu (m.in. bardzo skomplikowany system opłat). Usunięcie minimalnej stopy zwrotu analizować należałoby także w kategoriach naruszenia praw nabytych przez członków OFE, którzy przystępowali do systemu mającego ten element zabezpieczający.
Z tych przyczyn propozycje Prezesa Lutostańskiego należy w całości ocenić jako sprzeczne z interesem członków OFE.
Paweł Pelc
radca prawny
Wiceprezes Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE