Societe Generale straciło 4,9 mld EUR w wyniku operacji na instrumentach pochodnych. Pozycje, które doprowadziły do tych strat były następstwem transakcji dokonanych przez jednego dilera, który kupował opcje na indeksy giełdowe. Jego działalność miała nie nieść za sobą dużego ryzyka, bo powinien on równoważyć zawierane przez siebie transakcje transakcjami przeciwstawnymi. Okazało się jednak, że przeciwstawne transakcje były fikcyjne. W momencie odkrycia przez władze banku jego działalności strata banku wynosiła 1,5 mld EUR, jednak przez kolejne trzy dni, gdy zamykano, przy mocno zniżkującym rynku, otwarte przez dilera pozycje wzrosła o kolejne 3,4 mld EUR do wspomnianych na początku 4,9 mld EUR. Całkowita wartość otwartych przez dilera pozycji wyniosła astronomiczną kwotę 50 mld EUR.
Nie jest to pierwszy przypadek problemów banków z nadzorem nad transakcjami na instrumentach pochodnych. W 1995 r. Barings Bank nie przetrwał strat rzędu 827 mln funtów spowodowanych operacjami na instrumentach pochodnych też spowodowanych przez jednego dilera. Podobnie jak w przypadku Societe Generale, także w przypadku Barings Bank nie zadziałały mechanizmy kontrolne i nadzorcze. Nick Leeson, który doprowadził do tych strat, opisał swoje działania w książce, która stała się bestsellerem, zdążył już nawet wyjść z więzienia po odsiedzeniu kary wymierzonej mu za jego działania.
Oba te przykłady pokazują, jak duże zagrożenia mogą być związane właśnie z inwestowaniem w instrumenty pochodne i to nawet w sytuacji, gdy w zamierzeniu, tak jak w przypadku Societe Generale miały to być strategie inwestycyjne uważane powszechnie za bezpieczne. Wystarczy jednak jeden błąd – zazwyczaj nieodpowiedni nadzór i problemy gotowe. Instrumenty pochodne, mają bowiem istotną cechę, która odróżnia je od instrumentów bazowych. W przypadku instrumentów bazowych ryzyko ograniczone jest do zainwestowanej kwoty, w przypadku instrumentów pochodnych nie ma takiego ograniczenia.
Warto pamiętać o wspomnianych wyżej przykładach w toku toczącej się wciąż dyskusji o inwestycjach otwartych funduszy emerytalnych. Co jakiś czas w tej dyskusji powraca bowiem kwestia rozszerzenia katalogu instrumentów dostępnych dla OFE i pozwolenia im na inwestowanie m.in. w instrumenty pochodne. Skoro jednak mechanizmy zabezpieczające przed nadmiernym ryzykiem wdrożone w Societe Generale nie zadziałały i to w trzynaście lat po przypadku Barings Bank, jak możemy uważać, że mechanizmy, które byłyby wdrożone w naszych powszechnych towarzystwach emerytalnych dla monitorowania tego typu ryzyka byłyby bardziej zaawansowane i skuteczniejsze? OFE powinny pozostać konserwatywnymi inwestorami ze względu na przedmiot ich działalności – pomnażanie składek swoich członków na cele emerytalne. Cała konstrukcja obowiązkowej części kapitałowej nowego systemu emerytalnego ma na celu zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa lokat. Służy temu zarówno określenie kategorii lokat dopuszczalnych dla OFE, jak i dywersyfikacja tych lokat i limity inwestycyjne, ograniczenia w inwestowaniu na rynkach, które PTE znają gorzej niż rynek polski, a także konstrukcja minimalnej stopy zwrotu i banku depozytariusza. Jednocześnie przyjęte rozwiązania są wystarczająco liberalne, by zapewnić przyszłym emerytom odpowiednie zyski i odpowiednio wysokie wypłaty emerytur z nowego systemu. W tym kontekście nie należy zwiększać poziomu ryzyka inwestycyjnego dopuszczalnego dla OFE zarówno poprzez zwiększenie limitu inwestycji zagranicznych, jak i poprzez zwiększenie już i tak bardzo wysokich limitów inwestycyjnych dla inwestycji w akcji, a tym bardziej przez dopuszczenie nowych kategorii lokat inwestycyjnych, w tym w szczególności inwestycji w instrumenty pochodne.
Umiejętnie używane instrumenty pochodne mogą być świetnymi narzędziami ograniczającymi ryzyko. Niestety jest z nimi podobnie jak z karabinami, nie udało się do tej pory wyprodukować karabinu, który strzelałby tylko w jedną stronę. Tak samo nie można w pełni zabezpieczyć się przed wykorzystaniem instrumentów pochodnych w sposób generujący ryzyko, zamiast je ograniczać. Podobnie nie można w praktyce wyeliminować ryzyka kursowego przy inwestycjach zagranicznych. Zdecydowanie wygodniej uczyć się na cudzych błędach, niż popełniać własne. Z tych przyczyn przypadek Societe Generale, podobnie jak wcześniejszy przypadek Barings Bank, powinien być szczegółowo przeanalizowany przez wszystkich, którzy chcieliby podejmować decyzje dotyczące prawnych uregulowań działalności inwestycyjnej OFE.
Paweł Pelc
Wiceprezes Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE, radca prawny
Tekst wyraża prywatne opinie autora, a nie instytucji, z którymi jest związany zawodowo.