Prezydent RP podpisał ustawę przewidującą kwotową „waloryzację” emerytur w 2012 r. i równocześnie zaskarżył ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Choć ś.p. profesora Falandysza nie ma już dawno w Kancelarii Prezydenta, to działanie takie wydaje się być świetnym przykładem „falandyzacji” prawa przez Prezydenta RP.
Zgodnie z art. 126 ust. 2 Konstytucji RP, Prezydent RP czuwa nad jej przestrzeganiem. Otrzymując ustawę do podpisania Prezydent RP może albo ją podpisać, albo zawetować, albo skierować do Trybunału Konstytucyjnego w celu sprawdzenia jej zgodności z Konstytucją RP w trybie tzw. kontroli uprzedniej (art. 122 Konstytucji RP). Jest też jednym z podmiotów uprawnionych do zaskarżania przed Trybunał Konstytucyjny ustaw w trybie kontroli następczej (art. 191 ust. 1 pkt 1 Konstytucji RP).
Zatem na pierwszy rzut oka, wszystko wydaje się w porządku: Prezydent RP na podstawie art. 122 ust. 2 Konstytucji RP podpisał otrzymaną ustawę, a na podstawie art. 191 ust. 1 pkt 1 Konstytucji RP skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Skorzystał zatem z przysługujących mu uprawnień. Tylko jak działanie takie ma się do roli Prezydenta RP jako strażnika Konstytucji RP (zdefiniowanej w art. 126 ust. 2 Konstytucji RP)? Na wypadek zastrzeżeń do konstytucyjności ustawy otrzymanej do podpisu Konstytucja RP daje Prezydentowi, właśnie jako organowi państwa czuwającemu nad przestrzeganiem Konstytucji RP, prawo do skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego w trybie tzw. kontroli uprzedniej (art. 122 ust. 3 Konstytucji RP). Dzięki temu, Prezydent RP, czuwający nad przestrzeganiem Konstytucji RP nie ma obowiązku podpisywania ustaw, które uważa za niekonstytucyjne, chyba, że Trybunał Konstytucyjny nie podzieli jego zastrzeżeń i potwierdzi konstytucyjność przekazanej mu do zbadania w trybie tzw. kontroli uprzedniej ustawy.
W tym wypadku jednak Prezydent RP, mimo zastrzeżeń do konstytucyjności ustawy (wyrażonych we wniosku do Trybunały w trybie tzw. kontroli następczej) podpisał kontrowersyjną ustawę, dając pierwszeństwo doraźnemu interesowi politycznemu rządu przed czuwaniem nad przestrzeganiem Konstytucji RP. Mimo, że formalnie nie doszło zatem do złamania litery Konstytucji, to czy Prezydent rzeczywiście zadziałał jak strażnik Konstytucji RP? A to jest już krok w kierunku delegitymizacji władzy Prezydenta RP, do którego zadań należy właśnie czuwanie nad przestrzeganiem Konstytucji RP. Takie działania mogą być świetną pożywką dla narastania nihilizmu prawnego i anarchizacji życia publicznego w Polsce.
Czy autorytet urzędu Prezydenta RP jest tak nieznaczącą wartością, że warto go ryzykować w celu realizacji zapowiedzi premiera, nawet jeżeli z wcześniejszych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, wynika, że Trybunał stwierdzał niekonstytucyjność podobnych rozwiązań wprowadzanych w przeszłości?
Przykład tej ustawy, pokazuje też, jak koncentracja całości władzy publicznej w rękach jednej siły politycznej, mimo zachowania formalnych mechanizmów demokratycznych, powoduje nieskuteczność mechanizmów kontrolnych i ograniczających. Polska oczywiście nie jest tu wyjątkiem, ale nie jest to szczególne pocieszenie.
26 stycznia 2012 r.
Paweł Pelc
http://www.stefczyk.info/blogi/okiem-prawnika/kwotowa-waloryzacja