W Rzeczpospolitej z 3 lutego 2011 r. Ryszard Bugaj przedstawił swoje poglądy na temat reformy emerytalnej w tekście Wyplątywanie ubezpieczeń z OFE. Słusznie zauważa on w nim, że rządowe propozycje zmian w systemie emerytalnym to nie reforma, ale działanie dotyczące finansów publicznych, mające powstrzymać zadłużenie przed przekroczeniem progu 55% PKB. Uważa on jednak, że reforma emerytalna z roku 1997 jest wyjątkowo niefortunna, gdyż doprowadziła do „ustanowienia rozbudowanych przywilejów dla prywatnych ubezpieczycieli”, którzy uzyskali „rodzaj zbiorowego monopolu na przejmowanie bardzo dużej części składki ubezpieczeniowej i pobieranie gigantycznych potrąceń z tej składki”. R.Bugaj podnosi, że ubezpieczony w ZUS ma przyszłe świadczenie „ex ante określone”, a składka do OFE jedynie stwarza podstawę do nadziei na przyszłe świadczenie, ale gwarancji nie daje, gdyż wszystko zależy od stanu rynków finansowych. Uważa on, że mechanizmy rynkowe nie powinny „rządzić ubezpieczeniami społecznymi”. Kolejnym zarzutem stawianym nowemu systemowi jest redystrybucja między biednymi a bogatymi, gdyż bogaci statystycznie żyją dłużej od biednych. Prowadzi to autora opinii do wniosku, że ”ubezpieczenia komercyjno rynkowe powinny być dobrowolne”.
Czy rzeczywiście powinniśmy „wyplątywać ubezpieczenia z OFE”? Moim zdaniem nie. Reforma emerytalna rozpoczęta w latach 1997-1998 była próbą odpowiedzi na wyzwania demograficzne stojące przed Polską – starzeniem się społeczeństwa i pogarszającą się proporcją między pracującymi i pobierającymi świadczenia. W związku z tym nowy system obniżył poziom tzw. stopy zastąpienia czyli proporcji między emeryturą a płacą, a także przewidział finansowanie tylko części świadczeń ze składek przyszłych pracujących, wprowadzając do systemu otwarte fundusze emerytalne, czyli kapitałową część systemu. W konsekwencji część emerytury będzie finansowana za pomocą instrumentów finansowych, odciążając nasze dzieci od ciężaru, który byłby nie do uniesienia, gdyby musiały sfinansować całość świadczeń emerytalnych w zmienionej sytuacji demograficznej. Dodatkowo nowy system emerytalny, zmieniając formułę naliczania świadczenia w większym stopniu związał je z opłacanymi w okresie zawodowym składkami, zachęcając do późniejszego przechodzenia na emeryturę oraz do nie ukrywania dochodów.
Nowa formuła wyliczania świadczenia nie zawiera już elementów, które uzależniały wysokość świadczenia nie tylko od indywidualnych zarobków, ale także od tzw. kwoty bazowej. Nie oznacza to jednak, że w nowym systemie wprowadzone zostały mechanizmy naruszające zasady sprawiedliwości społecznej, jak uważa R.Bugaj. Także w odniesieniu do starego systemu emerytalnego można by próbować postawić analogiczny zarzut, jak próbuje stawiać były lider Unii Pracy – że osoby o wyższych dochodach żyją dłużej, więc dłużej pobierają emeryturę, a więc dochodzi do redystrybucji od biedniejszych do zamożniejszych. Zarzut jest absurdalny, gdyż zasadą systemu powszechnego jest właśnie wypłata świadczenia dożywotniego, a więc osoby żyjące dłużej po przejściu na emeryturę mogą je dłużej pobierać. Tylko emerytury dożywotnie realizują konstytucyjne prawo do zabezpieczenia społecznego po osiągnięciu wieku emerytalnego. Z tej perspektywy oba systemy (stary i nowy) działają analogicznie, inaczej jedynie ustala się wysokość świadczenia (w starym systemie kalkulacja ta była oparta na zasadzie zdefiniowanego świadczenia, w nowym – na zasadzie zdefiniowanej składki), ale obie te metody niewątpliwie nie naruszają zasad sprawiedliwości społecznej.
Trudno zgodzić się z tezą R.Bugaja, że przyszłe świadczenie w ZUS jest określone ex ante. Tak było w starym systemie – zdefiniowanego świadczenia. Nowy system emerytalny, zarówno w części kapitałowej, jak i repartycyjnej oparty jest wyłącznie o zasadę zdefiniowanej składki, a to oznacza, że przyszłe świadczenie nie jest określone ex ante. Zdefiniowana jest jedynie formuła jego wyliczania oparta o opłacone składki - odpowiednio waloryzowane w I filarze i odpowiednio inwestowane w II filarze oraz dalszą oczekiwaną długość życia w momencie przejścia na emeryturę. Zasady waloryzacji w I filarze były już modyfikowane, by uniknąć spadku wartości w przypadku spadku zatrudnienia i płac, po tej zmianie nie jest możliwa „ujemna” waloryzacja składek w I filarze, nie oznacza to jednak, że świadczenia w części repartycyjnej są określone ex ante. Fakt inwestowania składek w części kapitałowej nie oznacza, że nie ma gwarancji otrzymania świadczenia w części kapitałowej. Owszem taka gwarancja jest, nie wiadomo jednak w jakiej wysokości będzie to świadczenie. Istotne jest także pamiętanie także o tym, że emerytura minimalna gwarantowana przez państwo dotyczy świadczeń z obu filarów – zarówno repartycyjnego jak i kapitałowego, zatem gwarancje państwa dla obu części obowiązkowego systemu emerytalnego są takie same.
Różnica między nimi jest inna – w części kapitałowej są realne aktywa, w części repartycyjnej jedynie zobowiązania, które będą musiały sfinansować przyszłe pokolenia. Problem polega na tym, co było źródłem wprowadzenia reformy emerytalnej, że w przyszłości będzie znacznie mniej pracujących i znacznie więcej świadczeniobiorców, zatem składki opłacane przez nasze dzieci nie wystarczą na sfinansowanie naszych emerytur, jeśli ograniczymy filar kapitałowy (czy to ograniczając składkę do OFE i zwiększając składkę do FUS, czy to wprowadzając dobrowolność oszczędzania w OFE) i nic do rzeczy nie będzie miała siła polityczna emerytów. Zdecydowanie zatem lepiej dostosować się do tej sytuacji dzisiaj, gdy proporcje między pracującymi a pobierającymi świadczenia są znacznie lepsze, niż to będzie w przyszłości i sfinansować dziś zarówno świadczenia emerytalne dzisiejszych emerytów , jak i odłożyć za pośrednictwem rynków finansowych środki na wypłatę emerytur w przyszłości. W ten sposób zapewniamy realizację zarówno konstytucyjnej zasady zabezpieczenia społecznego po osiągnięciu wieku emerytalnego, jak i zasady demokratycznego państwa prawa urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej. Państwo musi bowiem być w stanie spełnić obietnice, które składa swoim obywatelom.
Inną kwestią jest pozycja zarządzających Otwartymi Funduszami Emerytalnymi Powszechnych Towarzystw Emerytalnych. Rzeczywiście zamiast konkurować ze sobą, wolą one koncentrować się na tzw. konsolidacji czyli łączeniu się OFE, co ogranicza konkurencję oraz na lobbowaniu za zmianą przepisów zwiększającą ryzyko inwestycyjne i koszty ponoszone przez członków OFE (dopuszczenie inwestycji w instrumenty pochodne, zwiększenie limitu inwestycji zagranicznych, zniesienie limitów opłat przy inwestycjach zagranicznych itp.). Problem ten został opisany jeszcze w 2000 r. przez ówczesny Urząd Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi w raporcie Bezpieczeństwo dzięki Konkurencji, który zawierał propozycje konkretnych zmian legislacyjnych, by zwiększyć konkurencję między OFE. W chwili obecnej kluczowy byłby zakaz konsolidacji między OFE oraz nie zwiększanie limitów inwestycyjnych i opłat pobieranych przez OFE od swoich członków.
W dyskusji o obniżeniu części składki przekazywanej do OFE lub zniesieniu obowiązkowości oszczędzania w OFE ginie kluczowy problem kapitałowej części systemu emerytalnego, brak regulacji dotyczącej dożywotnich emerytur kapitałowych, bez uchwalenia której nie będzie możliwa wypłata emerytur z nowego systemu od 2014 r.
Paweł Pelc
Autor jest radcą prawnym w Kancelarii Radcy Prawnego Pawła Pelca, Wiceprezesem Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE.
8.02.2011 r.