Nie zdążyła jeszcze na dobre wejść w życie ustawa o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych a już poseł SLD Wiesław Karczmarek – były Minister Skarbu, ponownie zaproponował zawieszenie przekazywania składek do OFE pod pozorem poszukiwania oszczędności budżetowych. Jego głos nie pozostał odosobniony – wiceminister w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej – Jolanta Banach poparła ten kierunek myślenia i zaproponowała zróżnicowanie wysokości składki w zależności od rocznika, jak i zniesienie ograniczenie podstawy wymiaru składki.Wydaje się, że te propozycje wskazują na dwie bardzo istotne kwestie – po pierwsze, że nie można w systemie „majstrować” bezkarnie, bo to otwiera przysłowiową puszkę Pandory, a po drugie – że wciąż wiedza o finansowym kształcie reformy pozostawia wiele do życzenia także wśród elit.
Tymczasem ok. dwóch lat obserwujemy nieustające „majstrowanie” przy reformie, podważanie kolejnych jej fundamentów. Zaczęło się to z pozoru niewinnie wiosną 2002 r. – od likwidacji UNFE, czyli specjalistycznego nadzoru nad funduszami emerytalnymi i Komitetu Doradczego UNFE – czyli społecznego nadzoru nad reformą, w atmosferze zerwania wcześniejszego konsensusu otaczającego reformę emerytalną. Kolejny krok – to obniżenie poziomu odsetek za opóźnienie w przekazywaniu przez ZUS składek do OFE. „Zachęcony” tym ZUS wiosną 2003 r. w ogóle zaprzestał przekazywania odsetek za opóźnienie. Rząd natomiast przeforsował wyłączenie służb mundurowych z reformy emerytalnej. W następstwie braku sprzeciwu wobec tych kroków rząd w trybie pilnym przeforsował, w mojej ocenie niekonstytucyjną, ustawę o przejęciu przez Skarb Państwa zobowiązań Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z tytułu nieprzekazanych składek do otwartych funduszy emerytalnych, która wg wyliczeń prezentowanych przez Izbę Gospodarczą Towarzystw Emerytalnych przyniesie członkom OFE przynajmniej 150 mln zł strat. Ustawa ta ma na celu ukrycie faktycznego poziomu deficytu budżetowego, a narusza fundament reformy, jakim jest prywatne zarządzanie aktywami OFE. W żaden sposób nie wpływa ona na zdolność ZUS do identyfikacji składek, co było deklarowaną jedyną przyczyną opóźnień w ich przekazaniu. Jednocześnie rząd przeforsował w sejmie nowelizację ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, która ogranicza przejrzystość systemu emerytalnego i częściowo narusza prawa nabyte przez członków OFE, chociażby w zakresie przyrzeczonych im niższych opłat od składki i za zarządzanie aktywami. A skoro tak – to bardzo łatwo jest pójść krok dalej i zaproponować to, co proponuje minister Karczmarek – zawieszenie przekazywania składek do OFE. Propozycja ta jest prostą konsekwencją wcześniej opisanych działań rządu. Również propozycje minister Banach wskazują na podobną krótkowzroczność myślenia – każde przesunięcie składki z OFE do ZUS oznacza obniżenie wysokości przyszłych emerytur przy jednoczesnym wzroście obciążeń FUS w przyszłych okresach, co wiąże się z wyższą efektywnością inwestycyjną OFE niż waloryzacja w ZUS i tym, że składka trafiająca do ZUS oznacza powstawanie odpowiednich zobowiązań do wypłaty emerytur w przyszłości. W systemie o zdefiniowanej składce istnieje bowiem prosta zależność między wysokością wpłacanych składek a przyszłymi wypłatami (w pierwszym filarze adjustowana przez waloryzację, w drugim przez koszty i wyniki inwestycyjne).
Uzasadnienie zgłaszanych propozycji świadczą o szerszym problemie- o braku wśród elit wiedzy o finansowych skutkach reformy emerytalnej. Jej konsekwencją są bowiem właśnie oszczędności – poprzez ograniczenie narastania pozabilansowego zadłużenia międzypokoleniowego. Składki, które trafiają do OFE sprawiają, że nie powstają zobowiązania do wypłaty emerytur przez państwo w przyszłości. Nowy system w istotny sposób redukuje poziom tzw. stopy zastąpienia czyli stosunku pierwszej emerytury do ostatniej pensji w stosunku do poprzedniego systemu i wprost wiąże wysokość otrzymywanych świadczeń z wpłaconymi składkami. Zatem nieprzekazanie składki do OFE powoduje, że w większym stopniu narastają zobowiązania w części repartycyjnej czyli finansowanej z FUS. „Gazeta Wyborcza” cytuje też w jednym ze swoich numerów jednego z posłów, jakoby Polski nie było stać na system emerytalny wzorowany na „Zachodzie”. Sęk w tym, że jest dokładnie odwrotnie. Bogate państwa „Zachodnie” nie zreformowały wciąż swoich systemów, bądź zreformowały je w bardzo ograniczonym stopniu. Systemy emerytalne – w poszukiwaniu oszczędności i zapewnienia im większej efektywności funkcjonowania zaczęto reformować właśnie w państwach biednych – począwszy od Chile, przez inne kraje Ameryki Łacińskiej (poza Brazylią), a następnie kraje Europy Centralnej i Wschodniej i byłe republiki byłego Związku Sowieckiego. W Europie Polska jest wśród pionierów zmian i to właśnie m.in. „Zachód” może korzystać z naszych dobrych i złych doświadczeń. Póki bowiem państwo stać na finansowanie dotychczasowego kosztownego systemu emerytalnego – stara się go utrzymać, bo wszelkie próby reform prowadzą do nieuniknionych protestów. Polska była tu wyjątkiem – zmiany odbywały się w ramach bardzo szerokiego konsensusu różnych sił. Jego zerwanie prowadzi do opisanych wyżej konsekwencji.
Paweł Pelc
radca prawny
Wiceprezes Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE
20 listopada 2003 r.