Prof. Michał Kulesza wypowiedział się na łamach Rzeczypospolitej (Fundusz emerytalny czy fundator emerytur, 3.03.2009 r.) przeciw przygotowanemu przez MPiPS projektowi nowelizacji ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych, zakładającemu obniżenie poziomu opłat pobieranych przez OFE od swoich członków. Projekt ten w złagodzonej formie został w tym samym dniu zaakceptowany przez Radę Ministrów.
Wg profesora Kuleszy wprowadzenie maksymalnego poziomu opłaty za zarządzanie prowadzi do tego, że zarządzanie aktywami w wysokości przekraczającej maksymalny poziom od którego naliczana jest opłata za zarządzanie odbywa się „za darmo”, a w efekcie PTE zarządzające takim OFE nie będzie miało „żadnej ekonomicznej zachęty do zwiększenia efektywności powyżej tej kwoty”. Trudno zgodzić się z taką argumentacją. I to z kilku powodów.
Po pierwsze PTE pobiera za pośrednictwem OFE nie tylko opłatę za zarządzanie, ale także opłatę od składki – opłata ta pobierana jest od wszystkich wpływających do OFE składek, bez względu na wielkość aktywów OFE. Wielkość tej opłaty zależy od wielkości składek wpływających do danego OFE, a te są uzależnione od bazy członkowskiej OFE. Ponieważ członkowie OFE, odmiennie niż to będzie miało miejsce w przypadku funduszy dożywotnich emerytur kapitałowych w fazie wypłaty, mogą zmieniać OFE, jeżeli jakieś PTE przestanie efektywnie, w porównaniu z konkurencją, zarządzać OFE i zacznie osiągać znacząco gorsze wyniki, naraża się na ryzyko odpływu członków i spadku wpływów z opłaty od składki.
Po drugie z aktywów OFE oprócz opłaty za zarządzanie pobierana jest także opłata uzależniona od wyników inwestycyjnych OFE (metodą ich pomiaru jest miejsce danego OFE w zestawieniu wyników OFE za 3 lata sporządzanym co pół roku dla celów ustalenia minimalnej stopy zwrotu), która za pośrednictwem PTE trafia na rachunek premiowy i ostatecznie po 5 latach, jeżeli przez ten okres OFE osiągnęło nie ujemną realną stopę zwrotu - do PTE. Opłata ta – wprowadzona nowelizacją z 2003 r.) jest nielimitowana i zależy bezpośrednio właśnie od poziomu aktywów OFE i ich efektywności inwestycyjnej.
Ponadto profesor Kulesza w swojej argumentacji pominął także fakt, że OFE w swoich statutach uchwalanych w 1999 r. miały obowiązek wprowadzić kwotowy limit opłaty za zarządzanie. Nowelizacja z 2003 r. utrzymała jego obowiązywanie do końca 2010 r. Projekt przygotowany przez MPiPS niestety zawierał propozycję uchylenia tej gwarancji praw nabytych – w efekcie dla części podmiotów uchwalenie tej nowelizacji w wersji proponowanej przez MPiPS prowadziłoby nawet do podwyższenia poziomu pobieranej przez nie opłaty za zarządzanie, a więc do obniżenia poziomu przyszłych emerytur. Istotne jednak, z punktu widzenia polemiki z tezą prof. Kuleszy, jest przypomnienie, że część podmiotów obecnych na rynku, samodzielnie (bez ingerencji ustawodawcy w wysokość limitu) ustaliła w 1999 r. maksymalny poziom opłaty za zarządzanie (a więc w konsekwencji maksymalny poziom aktywów od których naliczana jest ta opłata) na niższym poziomie niż proponowało to obecnie MPiPS i to w sytuacji, gdy nie istniała wówczas nielimitowana opłata związana z rachunkiem premiowym, a część podmiotów zawarła w swoich statuach obniżki opłaty od składki nawet do 0 dla osób z długim stażem członkowskim…
Profesor Kulesza uważa także, że obniżenie poziomu opłaty za zarządzanie „w pierwszej kolejności dotknie samych ubezpieczonych, choćby dlatego że stracą oni możliwość wybrania tych OFE, które z ich punktu widzenia są dzisiaj najtańsze”. Na czym autor oparł swoje przekonanie, że ubezpieczeni stracą możliwość przystąpienia do tych OFE, które pobierają niższą opłatę za zarządzanie trudno dociec, bo w artykule nie nic na ten temat, a projekt ustawy takiego zakazu nie zawiera. Teza ta zatem w świetle brzmienia obowiązujących przepisów i projektu jest całkowicie fałszywa. Stracić mogą jedynie członkowie tych OFE, które, na podstawie przyjętych w 1999 r. zapisów w ich statutach, obecnie pobierają niższą opłatę za zarządzanie niż wynika to z projektu, o ile nie zostaną w toku dalszego procesu legislacyjnego wprowadzone do niego przepisy mające na celu ochronę praw nabytych przez członków tych OFE.
Profesor Kulesza uważa także, że projekt MPiPS „uderza w podstawy rynku funduszy emerytalnych”. Twierdzenie to wydaje się trudne do obrony. Już w 2003 r. w ustawie o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych wprowadzono bardzo głębokie zmiany – wprowadzono m.in. limit opłaty od składki, degresywny poziom opłaty za zarządzanie, nową opłatę związaną z rachunkiem premiowym, a dotychczasowe limity opłaty za zarządzanie (z których wyłączono opłatę związaną z rachunkiem premiowym) utrzymano tylko do końca 2010, zniesiono także możliwość różnicowania poziomu opłaty od składki w zależności od stażu członkowskiego. Było to efektem wygasania konkurencji cenowej i wynikami inwestycyjnymi między OFE. Niestety OFE wykorzystały te zmiany jako pretekst do praktycznie całkowitego zaniechania konkurencji cenowej: po wejściu w życie nowelizacji z 2003 r. wszystkie OFE poza jednym ustaliły w swoich statutach opłaty od składki na maksymalnym poziomie dopuszczonym przez ustawodawcę, a te OFE, które miały w swoich statutach opłatę za zarządzanie na poziomie, który powodował, że pobierały opłatę niższą od konkurentów, podjęły starania, by ją podwyższyć, tak by i w tym zakresie konkurencja zanikła. W efekcie obecny projekt nie tyle „uderza w podstawy rynku funduszy emerytalnych”, co jest konsekwencją jego nieefektywności i braku konkurencji między obecnymi na nim podmiotami. Propozycja ta mieści się wprost w logice rozwiązań uchwalonych w 2003 r.
Zdaniem profesora Kuleszy, obniżenie opłaty za zarządzanie skutkować może większą dbałością „o ograniczenie ryzyka inwestycyjnego” – jeśli rzeczywiście nowelizacja przyniosłaby taki skutek (choć ze względu na brak szerszego wywodu w tym zakresie trudno stwierdzić na jakim rozumowaniu tezę tę oparł autor tekstu „Fundusz emerytalny czy fundator emerytur”), to tylko należałoby się cieszyć.
Profesor Kulesza uważa także, że efektem zmian będzie zmniejszenie „efektywności inwestowania, aby gromadzone środki nie przekroczyły ustawowego progu”. Wywód ten pomija fakt, że OFE oprócz opłaty za zarządzanie pobierają także opłatę od składki (niezależną od poziomu aktywów OFE) oraz nielimitowaną opłatę na rachunek premiowy uzależnioną od wyników inwestycyjnych, o czym wyżej… W konsekwencji tezę prof. Kuleszy uznać należy za całkowicie chybiona.
Ostatnią część swojej analizy prof. Kulesza poświęca potencjalnym zagrożeniom na gruncie prawa międzynarodowego i wspólnotowego (arbitraże międzynarodowe „z tytułu utraconych bezpowrotnie i nagle inwestycji”, czy zwrot „nielegalnej pomocy publicznej”). Trudno precyzyjnie odnieść się do tych wywodów, ze względu na ich bardzo ogólny charakter. Warto jednak wskazać, że nowelizacja ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych z 2003 r. zawierające analogiczne w sferze opłat, rozwiązania, jak obecny projekt MPiPS nie spowodowała ani fali arbitraży międzynarodowowych (mimo obniżenia poziomu opłaty od składki pobieranej przez część podmiotów, jak ograniczenia poziomu opłaty za zarządzanie w przypadku dużych OFE, czy wyeliminowania części OFE z udziału w losowaniu nowych członków) ani nie skłoniła KE do badania jej w kontekście niedozwolonej pomocy publicznej…
Trudno zgodzić się także z konkluzją tekstu prof. Kuleszy, że „dzięki zmianie prawnej znów ktoś, kto zbyt dobrze sobie radzi, ma zostać za to ukarany.” Ingerencja ustawowa jest konieczna z zupełnie innego powodu – braku działania mechanizmów konkurencyjnych i wykorzystywaniu profitów wynikających z oligopolistycznej struktury rynku przez podmioty obecne na rynku, które zamiast konkurować wynikami inwestycyjnymi i poziomem opłat wolą koncentrować się na dalszym ograniczaniu konkurencji w procesie tzw. Konsolidacji czyli przejęć zarządzania OFE lub połączeń między PTE, które ograniczają liczbę podmiotów obecnych na rynku i utrwalają jego oligopolistyczną strukturę.
Moim zdaniem lepiej dyskutować o poziomie opłat pobieranych przez OFE, niż korzystać z doświadczeń tych krajów, które podjęły pod wpływem obecnego kryzysu próbę wycofania się z reformy emerytalnej, zwłaszcza, że dzięki zakazowi inwestycji w instrumenty pochodne i limitom inwestycji zagranicznych, OFE w wyniku obecnego kryzysu poniosły mniej dotkliwe straty niż ich zagraniczni krewniacy.
Paweł Pelc
Autor był w latach 1998-2002 wiceprezesem Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi, a w latach 2005-2006 Zastępcą Przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd oraz Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych. Autor jest radcą prawnym.
Tekst wyraża prywatne poglądy autora, a nie instytucji, z którymi jest związany zawodowo.